Wyścigi: Street Week 2021

lipcowy urlop

Jakub Piotrowski

Podczas lipcowego urlopu udało mi się zobaczyć jeden z etapów bardzo szczególnej serii wyścigów równoległych (Drag racing), konkretnie STREET WEEK Sweden. Jest to impreza inspirowana amerykańskim Drag Week, w którym kilkuset kierowców w ciągu tygodnia ściga się codziennie na innym torze. Najistotniejszy w całym wydarzeniu jest fakt, że wszystkie te mocno zmodyfikowane auta (nawet te 1500 konne!) muszą pomiędzy torami przejechać setki kilometrów o własnych siłach, czyli żadnych “trailer queens”. Każdy, kto kiedykolwiek modyfikował auto pod poważne zawody, wie, jaki jest to wysiłek dla auta I kierowcy.

Rozpiska:
Kjula Dragway Inspekcja techniczna Niedziela 11/7 2021
Kjula Dragway Poniedziałek 12/7
Emmaboda Race Wtorek 13/7
Malmö Raceway Środa 14/7
Vårgårda Race Czwartek 15/7
Mantorp Raceway Race Piątek 16/7
Kjula Dragway Meta, pokaz aut I bankiet, Sobota 17/7 2020
Wszystkie wyścigi na odcinku 1/8 mili (201 metrów)

Szwedzki Street Week rozpoczął się wyścigami na pod sztokholmskim torze Kjula. Jeszcze tego samego dnia wszyscy zawodnicy wyruszyli 500 km na południe do Emmabody, by nazajutrz o 8 rano ponownie walczyć o jak najlepsze czasy. W Emmabodzie wyścigi odbyły się na leśnym pasie startowym o bardzo przyzwoitej nawierzchni, z resztą jak wszystkie szwedzkie drogi. Pomimo krótkiego dystansu wiele aut rozpędzało się do prędkości, które już wymagały użycia spadochronów.


W zawodach wystartowało ponad 200 kierowców, głównie z Szwecji, ale znalazło się też kilku Finów I jeden Niemiec. Każdy z zawodników dostawał własny przenośny pit-stop w postaci prostokątnej plandeki, dzięki czemu można było bezproblemowo serwisować pojazdy, wymieniać płyny czy przełożenia w moście co swoją drogą jest bardzo istotne, kiedy mowa o 1/8 mili.

Najlepszą porą do zobaczenia wszystkich aut była godzina 7, na krótko przed pierwszymi wyścigami. Wtedy można było ujrzeć wielką różnorodność aut I układów napędowych, zasadniczo wszystkie sprawdzone od lat kombinacje znane z amerykańskich torów: Doładowane LSy, Cumminsy, 2JZ, Ekstremalne wankle, Big Block Chevy w każdej konfiguracji, dużo aut z blowerami prochargerami I turbospężarkami, nie brakowało też Nitro.
Nadwozia również cieszyły oczy, ponieważ w zawodach startowały przeważnie amerykańskie klasyki, hot rody, muscle cary, pickupy a czasem nawet Cadillaki. 98% RWD więc zawody były bardzo widowiskowe, zwłaszcza że wykręcane czasy były naprawdę imponujące. W przeliczeniu czasów na ¼ mili, większość aut mieściła się w przedziale 9.5~13.5 sekund, co brzmi bardzo przyzwoicie zwłaszcza, że przeważnie były to projekty zbudowane w przydomowym garażu.
Jednocześnie zaskakująco sporo 7-sekundowych odpowiedników na ¼ mili! To byli zdecydowanie starzy wyjadacze z drogimi sprawdzonymi konstrukcjami I dużymi slickami, było na co popatrzeć.

Do wczesnego popołudnia dużo się działo, a później stopniowo z placu zaczynały znikać auta. Wszyscy, którzy skończyli swoje przejazdy danego dnia, pakowali się I ruszali w trasę w kierunku następnego etapu zawodów. Po tak pracowitym I upalnym dniu każdy marzył by wieczorem wziąć prysznic I się wyspać. Po godzinie 16 na torze została tylko garstka finalistów, reszta się pakowała albo była już w drodze ze swoimi przyczepkami na narzędzia, części zamienne I koła. Kiedy widok zwykłego podrasowanego muscle cara nie robi już na tobie większego wrażenia, to wciąż jest szansa, że poczujesz ekscytację widząc jak w 1000 konnej bestii wymienia się mocowanie spadochronu na hak do zwykłej drogowej przyczepki. Tańszym, ale równie pomysłowym setupem jest przyjechanie El Camino z Slickami, skrzynką narzędzi I sprzętem biwakowym na pace, tak proste, że aż genialne, moim zdaniem idealne rozwiązanie na tego typu imprezę.

Jako zwykli widzowie nie mieliśmy się do czego przyczepić, organizatorzy chętnie wskazali nam pobliski camping dla widzów (zawodnicy rozbijali obozy przy samym torze), Food trucki I toalety bez długich kolejek, Duże trybuny sportowe dla widzów po obu stronach toru, dzięki czemu można było wygodnie usiąść I robić zdjęcia.


W roku 2021 zaplanowanie urlopu wokół tej imprezy graniczyło z cudem, ponieważ samą imprezę ogłoszono dwa tygodnie wcześniej. Tak więc mieliśmy niezłego farta, że udało nam się to zobaczyć podczas ostatniego dnia pobytu w Szwecji, przy okazji, z Emmabody do promu w Karlskronie jest zaledwie godzina drogi.

Podsumowując, myślę, że impreza typu Street Week to świetne połączenie zarówno dla startujących, jak I widzów. Dla zawodników którzy ,siadają za kierownicą zbudowanej wyścigówki, będzie to “ultimate challenge” porównywalne z ukończeniem biegu Runmageddon lub IronMan. Dla widzów będzie to świetna okazja do poznania Szwecji szlakiem torów wyścigowych. Szwecja to kraj, w którym kultura motoryzacyjna I motorsport są bardzo wysoko rozwinięte, przemierzając centralne I południowe regiony, odkryłem bardzo wiele fajnych krętych pełnowymiarowych asfaltowych torów wyścigowych np. Knutstorp, Falkenberg, Anderstorp, Kinekulla, Mantorp.

Jestem zdania, że naprawdę warto zaplanować sobie urlop wokół szwedzkich imprez motoryzacyjnych I połączyć to z tradycyjnym zwiedzaniem.

Bądź na bieżąco z nowymi artykułami i zapisz się do newslettera

Wspieraj również na:

lub małe piwo :)