Retro look LS i Hemi

Diabeł tkwi w szczegółach

Jakub Piotrowski

Swapowanie współczesnych silników do starszych aut przynosi wiele korzyści: mocne, wydajne, bardziej bezobsługowe, lepiej uszczelnione, precyzyjnie kontrolowane dawki paliwa I wyprzedzenie zapłonu, zmienne fazy rozrządu I diagnostyka przez OBD2, długo by wymieniać.
Nie dziwi popularność takich swapów, zwłaszcza że wiele fajnych silników nie potrzebuje wymyślnych adapterów do połączenia z klasyczną skrzynią np: TH400. Od dwóch dekad przoduje w tym słynna rodzina LS I LQ, do takiego stopnia, że stały się memem legendą “LS swap everything”. Ford, kosiarka czy gokart napędzany LSem już nie robią na nikim wrażenia.


LS imitujący Fordowskiego Big blocka FE. Profanacja ale jakże pomysłowa.

Jest jednak jedno dużo “ALE”. Współczesne silniki są tak bardzo utylitarne w swoim designie, że zatraciły możliwości modyfikacji i walory estetyczne poprzednich generacji. Silniki lat 80tych I 90tych również nie grzeszyły urodą, ale przynajmniej były wstecznie kompatybilne w kwestii chromowanych elementów.

Lata 90 I 00 przyniosły dużo zmian takich: bardzo długie paski wielorowkowe, listwy wtryskowe, więcej kabli pod maską, inne filtry powietrza, plastikowe kolektory ssące I multum cewek zapłonowych.

Jakie by nie były tego zalety, to niestety już nie wystarczy wymienić kilka elementów na malowane/chromowane, góra Silnika wciąż będzie wyglądać jak no cóż...

Dlatego właściciele klasycznych aut często wstrzymywali się przed decyzją o swapie na nowszy motor, zbyt duża różnica pomiędzy schludną błyszczącą komorą silnika a samym silnikiem. W kompleksowo przerobionych Pro touringach, Show carach Customach itp. jakoś nie to nie przyszkadza, ponieważ reszta auta odstaje od oryginału w podobnym stopniu. W klasyku gdzie tylko sam silnik jest wymieniany, optycznie gryzie się to z resztą.

Na amerykańskim rynku kwestią czasu było pojawienie się rozwiązań na ten problem. Szybko pojawiły się tradycyjne aluminiowe kolektory ssące, pozwalające na montaż klasycznego gaźnika I puszki filtra.

Niecałą dekadę temu zaczęły się pojawiać osłony na cewki, jednakże nie robiły one dużej różnicy, patrząc całościowo. Z czasem można było kupić zestawy do relokacji cewek.

W międzyczasie doszły zestawy do prze aranżowania osprzętu: alternator I pompa wspomagania. Oryginalny osprzęt często zmuszał do kompromisów z powodu wysoko umieszczonego alternatora.

Rozwiązanie z kolektorem ma swoją cenę: tracimy wielopunktowy sekwencyjny wtrysk paliwa I korzyści z tym związane. Wciąż pozostają nam dwie opcje będące kompromisami:
-Aluminiowy kolektor z gniazdami pod wtryskiwacze, wtedy wraca problem wyglądu listw wtryskowych.
-Wtrysk paliwa w przepustnicy (TBI Throttle Body Injection) np: FiTech EFI, dalej mamy elektronicznie sterowane dawki paliwa tylko prymitywniej / mniej wyrafinowanie.

Trzecia opcja to po prostu kreatywność np: customowe plenum, ukrywanie wtryskiwaczy albo sprytna imitacja mechanicznych wtryskiwaczy z epoki.

W ostatnich latach robi się całkiem ciekawie I pojawiają się produkty pozwalające na użycie już istniejących klasycznych pokryw zaworowych, W przypadku Lsów jest to prosty adapter. Sporo pomogły również zestawy do rozwiązania pomniejszych problemów takich jak inne poprowadzenie węży/rurek, odpowietrzenie skrzyni korbowej czy wlew oleju. Do Lsów dostępne są nawet żeliwne kolektory wydechowe o bardziej klasycznym wyglądzie.

Aftermarketowe systemy wtryskowe również nie pozostały obojętne na ten trend. Wielu producentów oferuje przepustnice również w klasycznym fabrycznym żółto/złotym wykończeniu “dichromate”. Dodatkowo holley oferuje swoje TBI w formach imitujących klasyczne Quadrajety, a nawet mniej popularne 2 gardzielowe.

Co ciekawe, do kupienia są także imitacje/atrapy aparatów zapłonowych. Niezła sztuczka przy jednoczesnym zastosowaniu długich kabli I ukrytych cewek.

Jeśli pomalować odpowiednio I przykuć uwagę do historycznych detali takich jak oznaczenia/naklejki to ostateczny efekt może być naprawdę rewelacyjny. Niemal każdy da się nabrać w pierwszej sekundzie.
Przykłady:

W przypadku Hemi trzeciej generacji sprawy mają się nieco inaczej. Nie jest on tak popularny w swapowaniu co silniki GM, jego popularność dopiero się rozkręca. Na złomowiskach przybyło 10-15 letnich dawców i już nawet najwięksi producenci jak Holley, oferują miski olejowe I mocowania pod swap nowego Hemi.
Performancowy aftermarket do Hemi obecnie można uznać za satysfakcjonujący, jest w czym wybierać w kwestii zwiększania osiągów. Gorzej z wyglądem, przez długi czas nie było nic, a jak już pojawiło się cokolwiek, to odstraszało cenami kilkukrotnie(!) większymi niż ich odpowiedniki na przykład do SBC.
Indy I Ocperformance robią klasycznie wyglądające kolektory ssące pod gaźniki, ciut mało więc dyktują srogie ceny, póki mogą.
Fabryczny aluminiowy (w kształcie baryłki) występował tylko w 6.1 SRT, tak więc marne pocieszenie.

Jedyne jako tako wyglądające fabryczne pokrywy zaworowe to te aluminiowe z pierwszych lat produkcji. Jedyną alternatywą były pokrywy wyfrezowane na CNC (Billet), jakiś tysiąc dolarów za parę, obecnie cena spadła do 500, więc warto obserwować rynek.

Aftermarket w tej kwestii zauważalnie rośnie w siłę, aczkolwiek najbardziej intrygujące projekty wciąż opierają się na kreatywności I nieszablonowym podejściu. Przykłady:

LS imitujący Fordowskiego Big blocka FE. Profanacja, ale jakże pomysłowa.

Podsumowując: W przypadku Hemi trzeba się uzbroić w cierpliwość albo wyrzeźbić coś własnego.
Poniżej różne pomysły łączące współczesnego HEMI z jego starszymi generacjami: odpowiednie malowanie, kolektor, puszka filtra I zakrycie co niektórych elementów.

IMHO Najbardziej godnym uwagi jest ostatnie zdjęcie przedstawiające zwykłego seryjnego 5.7 w B-body. Seryjny kolektor ssący I przepustnica zostały sprytnie zakryte przez zmodyfikowaną puszkę filtra. Cewki zostały zakryte Oryginalnymi pokrywami Hemi pierwszej generacji z lat 50 tych (Firepower).

Połączenie tych tricków z innymi metodami może przynieść naprawdę interesujące rezultaty w przyszłości, dlatego jako właściciel Mopara chętnie patrzę co nowego, pojawia się na rynku. Jest szansa, że Hemi dogoni LSa... w kwestii wyglądu oczywiście, bo w innych już nie musi. :)

Bądź na bieżąco z nowymi artykułami i zapisz się do newslettera

Wspieraj również na:

lub małe piwo :)